piątek, 3 października 2014

Muszę się pochwalić....

Generalnie nie piszę dwóch postów w ciągu jednego dnia,
ale tym razem nie mogłam się powstrzymać
Chalcedon w miedzi:


W piwnicy znalazłam miedzianą rurkę 
obciełam jej kawałek
rozklepałam, wyżarzyłam, rozklepałam po raz kolejny....
ta czynność zmiękcza metal,
powoduje, że jest bardziej "plastyczny".
Nie będę się skarżyć, że brzeszczot włosowy złamałam,
ale mam jeszcze 9...
Jak na każde cięcie będę zużywać jedną piłkę,
to zbankrutuję......


Powstał wisiorek - taki... toporny, niedokończony 
i ciekawy w swojej prostocie


Muszę jeszcze go -
mówiąc slangiem złotniczym przerzucić przez bęben, 
albo jak kto woli na kulkach - 
i zrobić do niego łańcuszek
ale już mnie łapki swędzą do czegoś innego:


podstawa już jest - teraz wykończenie.....


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za cenne uwagi i odwiedziny, zapraszam ponownie