Sama nie wiem,
co mi się bardziej podoba owijanie drucikiem
czy łączenie kółek....
Wisiorek z chalcedonu w miedzi otrzymał łańcuszek
co prawda metalowy, ale kolorystycznie pasuje
W piątek przyjechał drut mosiężny różnej grubości
Najpierw na tapetę poszedł kwarc różowy
Taki ułamany kwadracik, który pozostał mi po naszyjniku na zasadzie "przydasie"
No i faktycznie się przydał....
Potem postanowiłam poćwiczyć kółeczka....
Jak się potem okazało - rozpoczęłam od najgorszej opcji -
czyli twardszego drutu do przecinania nie ma....
ale to dopiero uświadomił mi krzychkam
Mimo wszystko udało mi się z stworzyć naszyjnik
mosiądz i koral robaczywka
Na koniec jeszcze popróbowałam połączyć
piasek pustyni ze złotymi kółeczkami
Wrzuciłam do sklepu, zobaczymy...
Ten pierwszy wisior jest piękny, ale reszta też niczego sobie :-) mnie wire wrapping wydaje się być nieziemsko trudny
OdpowiedzUsuńDziękuję - wire wrapping wcale nie jest trudny - trzeba się tylko nie bać eksperymentów... na razie bawię się metalem - sprawdzone wzory robię dopiero w srebrze, trzeba mieć tylko trochę siły w palcach i pomysł
UsuńŚliczne prace Olu. Najbardziej podoba mi się ten oprawiony, różowy kwarc.
OdpowiedzUsuńGorąco pozdrawiam.
Dziękuję - mnie sposób oprawy się podoba, ale nie kolor - nie przepadam za złotem, choć ostatnio fascynuje mnie miedź. Pozdrawiam serdecznie
UsuńSuper prace - wszystkie - bez wyjątku.
OdpowiedzUsuńwire wrapping daje jeszcze większe możliwości twórcze niż chainmaille.
Pozdrawiam
Obie techniki są super! Najfajniejsze efekty daje połączenie obu - nad tym teraz pracuję. No i opanowałam cięcie kółeczek na miedzi - zdecydowanie lepiej, zmieniłam też piłkę włosową na 4,0... Pozdrawiam
Usuń