niedziela, 28 lutego 2016

Poduszka z wypustką, czyli nauczyłam się nowego.

Dokonałam tego! Umiem i zakochałam się!


Malowanka na tkaninie, o której pisałam (tu), nie miała specjalnie zastosowania - nie chciałam robić takiej samej podusi jak na aukcję dla Westów (tu), więc tak sobie leżała i patrzyła na mnie do czasu, kiedy kupiłam w Pepko poduszki z wypustką. 


Po króliku (tu) z czekoladowego listopada zostały mi resztki brązowego materiału, a Adela zainspirowała mnie do nauki - podusia co prawda nie jest idealna, ale zrobiona przeze mnie od podstaw w całości (włącznie z wypustką). Szycie i wszywanie tej dekoracji wcale nie jest takie trudne (o ile ma się przyzwoity sznurek a nie podwójnie złożony woskowany do makramy :)) i stopkę do wszywania zamków.... 


Poszłam na łatwiznę i zrobiłam podusi "zapięcie" na zakładkę, którą przyozdobiłam haftem maszynowym. Stwierdziłam, że jest tak malusia, że mogę sobie darować zamek. 


Wszywałam ją na pojedynczą warstwę materiału, ale myślę, że jak będę miałą porządną wypustkę, to pokuszę się na wszywanie na podwójnej warstwie materiału...



2 komentarze:

  1. Całkiem fajnie sobie poradziłaś z tą podusią, wypustka na obrzeżach dodaje tylko uroku całości, a z zameczkiem to sporo zachodu, więc taka na zakładkę też spełni swoją rolę.)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu zamki nie zawsze się sprawdzają , wiec zakładka jest ok:)
    Podusia śliczna i z wypustką poradzisz sobie, bo wcale nie jest taka straszna, jakby się wydawało:)
    buziaki

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za cenne uwagi i odwiedziny, zapraszam ponownie