Mam jednak sentyment do ratowania "trupków", sama nie wiem, skąd mi się to wzięło.
Kupno drogiej lalki nie byłoby dla mnie problemem, a jednak nie sprawia mi to takiej satysfakcji, jak danie nowego życia..
Tak było z tą lalką....
Zauroczyła mnie włosami i łzą spływającą po policzku. Lalka bez sygnatury, taka zwyczajna...
Oczywiście uszkodzona i nikt jej nie chciał... Leżała bidulka w koszu w lumpku... Nawet jakąś kieckę miała... Kupiłam ją z 10 lat temu. Szata nie zdobi człowieka, ale lalkę tak.
Na początku otrzymała białą sukienkę i imię Płacząca Panna Młoda... Jakoś w zeszłym roku pozbywałam się mało oryginalnych lalek, które kiedyś kupiłam w sklepie za 5 zł (no może kosztowały ciut więcej), ale stwierdziłam, że tylko zajmują miejsce. Płacząca Panna wylądowała na aukcji i też jej nikt nie chciał, widać miała zostać u mnie... i chyba zostanie.
Lalka została wysłana do SPA - czyli odświeżyłam jej włosy, umyłam buzię i ... dorobiłam z zimnej porcelany rękę. Samą mnie zadziwił efekt - no moze mogłabybyć bardziej dopracowana, ale... włosy zakryją resztę.
Dostała nową kieckę z resztek tkanin i koronek, butki ze skarpetkami - i ... w końcu mi się podoba!
Uszyłam jej majciochy i halkę ze starej piżamy
(pannie nie wpada co prawda pokazywać bielizny, no ale chyba mi wybaczy)
Poszłam na łatwiznę i zamiast sukienki zrobiłam spódniczkę (takie to małe, że nie chciało mi się układać kontrafałd, a przymarszczyłam na gumce) i bluzkę zapinaną na szpilki z białą główką (lalka siedzi, więc nie przeszkadza to w niczym)
z zamszu posklejałam buciki i ozdobiłam je skarpetkami bez stóp (nie starczyło materiału) z resztek koronki wszytej do sukni
no i posadziłam na komodzie
Pokaże Wam jeszcze nowy nabytek, kupiony tam gdzie zawsze -
z którym praktycznie nie musiałam nic robić...
Marzy mi się jeszcze przedwojenna lalka w stylu mojej Madmuazelle, ale na razie nic nie wpadło mi w oko..
Płacząca Panna (już nie młoda)
została jedną z perełek i chyba tak już zostanie....
Super, że nadajesz tym lalką nowe życie;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za to reanimowanie porcelanowych piękności. Ktoś inny nawet nie spojrzałby na taką uszkodzoną laleczkę, a Ty nie dość, że ją przygarnęłaś to jeszcze wyleczyłaś, świetnie ubrałaś, dałaś drugie życie.
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego Oleńko na ten Rok.)
dobrze sie maja u Ciebie:D
OdpowiedzUsuńwszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
Fajnie, że się tym zajmujesz. :-) Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.kosmetykiani.pl
Samych pogodnych chwil w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńoj tak trzeba ratować lale, szkoda, że ja swoich się pozbywałam dawno temu ...
OdpowiedzUsuńAle się napracowałaś ! Dorobiłaś jej rączkę? Niesamowite... Zmiana stroju na duży plus - wygląda bardzo wdzięcznie i dziewczęco. Jak dobrze, że trafiła w Twoje zdolne ręce. Nowy nabytek - śliczny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To fascynujące jak zmieniasz te lale :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń