Jak już odwiedzający mnie wiedzą - jestem zbieracz - uwielbiam starocie i pamiątki rodzinne, o których pisałam tu , czyli stare meble, zegary, ramy, lalki... a do szczęścia brakowało mi maszyny do szycia. Babcia miała takową - ale ta trafiła jak już pisałam - do mojej Chrzestnej, a po jej śmierci - trudno wyczuć gdzie, ale pewnie któryś z jej synów ją przygarnął (i wcale mu się nie dziwię...). Babcia ze strony Mamy też miała jakieś 2 maszyny, ale one zostały zagospodarowane dawno temu... (jedna na stolik, druga służyła jako maszyna) - no i jak powiedziałam mojemu kuzynowi - wolałabym mieć pamiątkę rodzinną, ale z gardła jej wyrywać nie będę - nie kosztują one majątku, więc jak chcę to sobie kupię.... No i mam
Odbierając wieszaki, o których pisałam tu - W. zrobił zdjęcia pozostałym przedmiotom do wzięcia, czyli - maszynie, takiej w całości i takiej no, no... no
Oczywiście zdjęć nie pokazał mi tego samego dnia, tylko wieczorem dnia następnego. Dobrze, że była to 22 bo bym zaraz jechała.. Pojechałan następnego dnia i tak jak przewidywałam, przywiozłam ze sobą maszynę... i nie tylko!
Na razie maszyna pozostawia wiele do życzenia - na szczęście to co najczęściej w starych maszynach najbardziej zaniedbane, czyli blat jest w dobrym stanie, nogi też, gorzej z pokrywą i obawiam się, że maszyna nie będzie szyła, ale same główki są tanie, więc może po prostu ją wymienię...
Maszyna już po wstępnej obróbce - tak mnie łapki świerzbiły, by się do niej dobrać!
Najgorzej wygląda pokrywa
a nie wiem, czy uda mi sie uruchomić maszynę, brakuje wielu części, ale mocno mi się wydaje, że Babcina maszyna miała bardzo podobne nogi i blat. Na blacie jest metrówka, która dopiero jest widoczna po odsłoniębiu brudu.... Numer na główce 510949 i niestety nie jest to singer - główka od innej maszyny....
Przy okazji pokażę Wam bakelitowe kontakty, które W. znalazł w piwnicy...
i to co przywiozłam przy okazji