piątek, 29 stycznia 2016

Coś z niczego, czyli sukienki dla lalek i inne takie

Jestem dzieckiem komuny...


Miało to swoje dobre i złe strony.


Nie było niczego w sklepach,
(patrz ocet, musztarda)
ale nikt nie chodził głodny ...


Ciuchy nosiło się do bóu, 
siostra, kuzynka, potem jeszcze się coś przeszyło,
tak samo z butami, a że nie były papierowe, wytrzymywały lata, potem się jeszcze do szewca zanosiło, by naprawił i "działały"...
Swetry przerabiało się kilka razy by mieć coś nowego...


(zdjęcia z internetu)
Nosiło się męskie marynarki po dziadku, szyło z niemowlęcych pieluch spódniczki ala'Madonna, nosiło się plastikową biżuterię...
ale nie o tym chciałam pisać,
tak na wspominki mi się wzięło, chyba się starzeję!
(powrót do dzieciństwa i zabawa lalkami - haha)


Jestem dziedzicznie obciążona.... rękodziełem.
Cieszę się, że znowu wraca do łask. Dla nas to była konieczność - uszyć, przerobić, zrobić na drutach czy szydełku. Mama umiała wszystko, więc zamiast siedzieć na Fejsie uczyłyśmy się rękodzieła... Tata był fryzjerem, coś w genach pozostało:
Tak wyglądały fryzurki wcześniej:


a tak teraz:
(peruki zmieniły również właścicielki)





Mój pierwszy samodzielnie wykonany wig:
(zdjęcie robocze)



Dziadek był szewcem, ale umarł jak miałam 4 latka,
byłby ze mnie dumny:






Szyłam nie tylko ciałka lalki (tu)


ale i sukienki lal:


i zdjęcia na życzenie:


tak wyglądała "baza" wcześniej:


w trakcie pracy:


Paskudnie pożółkłe cekiny i przyklejone perełki wymieniałm na nowe, tym razem wyszywane


Sukienka jakoś nie ma szczęścia,


miałą już dwie odsłony,
a ostatnia właścicielka ma nowy image,
ale o tym kiedy indziej...


Na razie ubrałam w kieckę Zębatkę,
ciekawe na jak długo...



Spróbuję też nowego makijażu lal,
dziś przyjeżdzają kredki.


Na razie umiem wymieniać rzęsy:


Miłego dnia!

7 komentarzy:

  1. Tak właśnie było. I ciuszków nie było wiele a zawsze na każdą okazje coś sie wymodziło..
    Lalki urocze. Podziwiam Twoje umiejętności . Łatwiej jest uszyc czy pomalować coś wiekszego, ludzkich rozmiarów, trudniej z krasnoludkami. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny wpis o latach 80/90! Cudnie, że D]dajesz nowe życie lalkom
    Podziwiam!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie reaktywujesz kreacje. Czasami piękne ubranka mają elementy przyklejone klejem a nie przyszyte, wygląda to strasznie. Szpeci całość mimo, że np sukienka jest ładnie uszyta. Twoim ubrankom nie można nic zarzucić;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepięknie...Ależ mi przypomniałaś moje czasy. Cudownie wspominkowo. Widzę,że próbujesz rękodzieła w szerokim słowa tego znaczeniu.Pochwalam i podziwiam zdolności

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też jestem dzieckiem komuny:)Własnie przypomniałaś mi tyle cudownych rzeczy,dziękuje.Wszystko co zrobiłaś jest piękne,dbałość o detale i staranność wykonania cieszy oczy.Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odwiedziny oraz pozostawione dobre słowo na moim blogu ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Ola, ja także jestem dzieckiem komuny i uważam, że wyrosłam na człowieka;) Z sentymentem wracam do czasów, które już nie wrócą. Dziękuję za te wspomnienia:)
    Jesteś bardzo wszechstronna i bardzo uzdolniona:))) Masz dobre geny:))) Życzę Ci wielu wspaniałych projektów i pomysłów:) Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna zabawa, mój dziadek też był szewcem, ale nawet mnie nie widział :-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za cenne uwagi i odwiedziny, zapraszam ponownie