Jestem dzieckiem komuny...
Miało to swoje dobre i złe strony.
Nie było niczego w sklepach,
(patrz ocet, musztarda)
ale nikt nie chodził głodny ...
Ciuchy nosiło się do bóu,
siostra, kuzynka, potem jeszcze się coś przeszyło,
tak samo z butami, a że nie były papierowe, wytrzymywały lata, potem się jeszcze do szewca zanosiło, by naprawił i "działały"...
Swetry przerabiało się kilka razy by mieć coś nowego...
(zdjęcia z internetu)
Nosiło się męskie marynarki po dziadku, szyło z niemowlęcych pieluch spódniczki ala'Madonna, nosiło się plastikową biżuterię...
ale nie o tym chciałam pisać,
tak na wspominki mi się wzięło, chyba się starzeję!
(powrót do dzieciństwa i zabawa lalkami - haha)
Jestem dziedzicznie obciążona.... rękodziełem.
Cieszę się, że znowu wraca do łask. Dla nas to była konieczność - uszyć, przerobić, zrobić na drutach czy szydełku. Mama umiała wszystko, więc zamiast siedzieć na Fejsie uczyłyśmy się rękodzieła... Tata był fryzjerem, coś w genach pozostało:
Tak wyglądały fryzurki wcześniej:
a tak teraz:
(peruki zmieniły również właścicielki)
Mój pierwszy samodzielnie wykonany wig:
(zdjęcie robocze)
Dziadek był szewcem, ale umarł jak miałam 4 latka,
byłby ze mnie dumny:
Szyłam nie tylko ciałka lalki (tu)
ale i sukienki lal:
i zdjęcia na życzenie:
tak wyglądała "baza" wcześniej:
w trakcie pracy:
Paskudnie pożółkłe cekiny i przyklejone perełki wymieniałm na nowe, tym razem wyszywane
Sukienka jakoś nie ma szczęścia,
miałą już dwie odsłony,
a ostatnia właścicielka ma nowy image,
ale o tym kiedy indziej...
Na razie ubrałam w kieckę Zębatkę,
ciekawe na jak długo...
Spróbuję też nowego makijażu lal,
dziś przyjeżdzają kredki.
Na razie umiem wymieniać rzęsy:
Miłego dnia!
Tak właśnie było. I ciuszków nie było wiele a zawsze na każdą okazje coś sie wymodziło..
OdpowiedzUsuńLalki urocze. Podziwiam Twoje umiejętności . Łatwiej jest uszyc czy pomalować coś wiekszego, ludzkich rozmiarów, trudniej z krasnoludkami. Pozdrawiam
Świetny wpis o latach 80/90! Cudnie, że D]dajesz nowe życie lalkom
OdpowiedzUsuńPodziwiam!
Pozdrawiam :)
Świetnie reaktywujesz kreacje. Czasami piękne ubranka mają elementy przyklejone klejem a nie przyszyte, wygląda to strasznie. Szpeci całość mimo, że np sukienka jest ładnie uszyta. Twoim ubrankom nie można nic zarzucić;)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie...Ależ mi przypomniałaś moje czasy. Cudownie wspominkowo. Widzę,że próbujesz rękodzieła w szerokim słowa tego znaczeniu.Pochwalam i podziwiam zdolności
OdpowiedzUsuńJa też jestem dzieckiem komuny:)Własnie przypomniałaś mi tyle cudownych rzeczy,dziękuje.Wszystko co zrobiłaś jest piękne,dbałość o detale i staranność wykonania cieszy oczy.Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za odwiedziny oraz pozostawione dobre słowo na moim blogu ♥
OdpowiedzUsuńOla, ja także jestem dzieckiem komuny i uważam, że wyrosłam na człowieka;) Z sentymentem wracam do czasów, które już nie wrócą. Dziękuję za te wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo wszechstronna i bardzo uzdolniona:))) Masz dobre geny:))) Życzę Ci wielu wspaniałych projektów i pomysłów:) Monika
Świetna zabawa, mój dziadek też był szewcem, ale nawet mnie nie widział :-)
OdpowiedzUsuń