Czyli w końcu zabrałam się za meble...
Na pierwszy ogień poszła pensjonarka - bieliźniarka- vertiko
Najgorsze były koładki
trułam je i trułam
aż w kóncu wkurzyłam się
dałam sobie czas
i powstrzykiwałam w każdą dziurkę preparat owadobójczy
potem zalepiłam wszystko szpachlem
wyglądało koszmarnie...
Teraz to tylko przyjemność malowania:
Zostało mi jeszcze pół puszki
Anne Sloan i Chalk Paint - oczywiście old white
więc poszłam na łatwiznę
i zrezygnowałam z szlifowania
I tu spotkało mnie rozczarowanie
Mimo umycia, odtłuszczenia
Farba zmieniła kolor...
wyszła ni to beżowa, ni to kremowa, taka cieniowana...
Ogólnie efekt fajny
ale szkoda mi old white...
W środku szafka w pierwszej wersji miałą być olejowana
ale mimo mycia była tak brudna,
że potraktowałam ją rozwodnioną farbą dekorala....
Dużo lepiej sprawdził się
pokrył wszystko i się nie odbarwił...
Pozostaje jeszcze dokupić nóżki
nowe uchwyty
(te w sumie stare mogły zostać,
może jeszcze je założę - zobaczę jutro)
i zawoskować całość
ale to zadanie na jutro....
A moja psina...
dzielnie mi pomagała....