Pisałam, że mamy zaprzyjaźnionego kuca?
Chyba nie....
Taki duży kolega....
Podrap mnie....
A potem szok... Idę sobie, "antenka" (czyli ogonek) w górze,
a tu nagle coś mnie popieściło...
Nie wiem, kto był winny, chyba elektryczny pasuch,
ale na wszelki wypadek obszczekałem Pańcię za głupi kawał....
Świetne.)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń