niedziela, 20 września 2015

Na grzyby...

Ze mnie taki grzybiasz jak kucharka, no jak już trzeba..., 
a że taka potrzeba była, więc trudno!
W samochodzie nieśmiało napomknęłam, że ja to grzybów nie widzę...


W. stwierdził, że marudzę i ... więc przestałąm się odzywać
Zwiedziliśmy kilka miejsc i nic. 
W końcu trafiliśmy na grzyby - (nie chcę mówić, że to 12 była,
a przed nami masa grzybiarzy przeczesywała to miejsce), udało nam się jednak znaleźć kilka okazów i co najdziwniejsze, nie chwaląc się, najwięcej znalazłam ja... W. się śmiał, że tym razem moje przepowiednie się nie sprawdziły...


Grzybki, po pobycie w suszarce, już czekają na Wigilię....


4 komentarze:

  1. Olu zazdroszczę, u nas dalej grzybów nie widać:(
    piękne grzybki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super grzybki :)
    Zapraszam do mnie http://bazaridea.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. POdziwiałam własnie Twoje prace. Jesteś niesamowita! Pozdrawiam i zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za cenne uwagi i odwiedziny, zapraszam ponownie