Takie dziwadło ze mnie...
Nie lubię markowych rzeczy
dla samej marki.
dla samej marki.
Bardziej cenię sobie oryginalność
funkcjonalność i jakość.
W przypadku firmówek czasem cena
nie idzie w parze z jakością...
nie idzie w parze z jakością...
W sumie mam swojego "konika",
którym są buty sportowe jednej marki,
no... ale nie można być ideałem pod każdym względem ;)))))
Ostatnio czytałam artykuł o firmowych torebkach
sprzedawanych po niskiej cenie w sieciówce,
a potem "burzę na blogach",
kiedy krytykowano takie działania,
a potem "burzę na blogach",
kiedy krytykowano takie działania,
a potem przypomniałam sobie rozmowę z pewną Panienką za ladą...
Ja byłam umówiona z szefową,
Szefowej nie zastałam
ale miałam czas porozglądać się po sklepie
No ładne przedmioty, niektóre nawet w moim guście... ale...
Szklane czeskie koraliki i stal chirurgiczna
kilkakrotnie droższe niż moje naturalne kamienie w srebrze...
A stal chirurgiczna może jest dobra na sali operacyjnej,
ale nie jest to materiał jubilerski (chyba?)
A stal chirurgiczna może jest dobra na sali operacyjnej,
ale nie jest to materiał jubilerski (chyba?)
A jak Panienka zza lady stwierdziła,
że ona nosi tylko biżuterię firmy XXX,
i jak zaczęła się puszyć
i jak zaczęła się puszyć
No cóż, są gusta i gusteczka,
Olu nie przejmuj sie, jak ktoś jest bezguście to choćby to było gó.no podpisane ze markowe to dla niego jest śliczne i pachnące.
OdpowiedzUsuńTakie czasy, tacy ludzie:(
ja sie tylko cieszę że moje dziewczyny ( starsze) wyleczyły sie z "marek" i podoba im sie rękodzieło:)
Zgadzam się z Tobą prawie w każdym calu. Wyjątkiem jest stal chirurgiczna. To jak najbardziej materiał jubilerski, szczególnie cenny dla galopujących alergików - uczulenie na srebro się zdarza i to wcale nie tak bardzo rzadko, o uczuleniu na stal chirurgiczną jeszcze nie słyszałam. Sama jestem alergikiem i wiem, że nawet srebrne bigle czasem mnie swędzą w uszach, w przypadku stali chirurgicznej jeszcze mi się to nie zdarzyło. Oczywiście nie jest to żadnym usprawiedliwieniem dla ceny, a tym bardziej tandety. A co do marek, to od zawsze uznawałam tylko jedną: "by me", a z kupnych metki obcinam zaraz po powrocie do domu, bo "gryzą". A te markowe torebki widziałam i naprawdę nie było się czym zachwycać, a wcale aż takie tanie nie były. Bezguście było zawsze, jest i będzie; na szczęście nie dotyczy wszystkich. I tym optymistycznym akcentem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Tak, to prawda, że teraz bardziej liczy się marka i cena, im bardziej znana firma i droższa, tym lepiej. Chociaż mam już trochę lat odłożonych w kręgosłupie to odkąd pamiętam, zawsze ceniłam sobie oryginalność. A wykonane ręcznie rzeczy tym bardziej sprawiają radość. Jest "coś" w każdej wykonanej bransoletce, naszyjniku czy komplecie serwetek - kawałek naszego serducha. I właśnie to jest bezcenne w rękodziele.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja mam wręcz uczulenie na większość reklamowanych rzeczy. I im bardziej znana firma tym bardziej omijam jej produkty szerokim łukiem. Zdecydowanie nie lubię płacić za nazwę i reklamy. Dzieci udało mi się wychować bez markowych rzeczy i mają się świetnie i zdrowo - na ciele i umyśle.
OdpowiedzUsuńOlu takich dziwadeł jest więcej - i to jest pocieszające:)
Pozdrawiam serdecznie:)
A ja myślę, że "Uoli" to też już marka i to nie byle jaka! Rzadko patrzę na metki, jakoś nigdy nie przywiązywałam do tego wagi. Ale ja jestem z trochę innych czasów, a może też dziwadło?
OdpowiedzUsuńPrzesyłam uściski.
Ja również nie przywiązuję wagi do marki. Owszem czasem kupię coś "znanego" ale tylko jeśli uznam, że jakość produktu jest warta ceny ;)
OdpowiedzUsuńTwoja biżuteria jest cudowna :) Pozdrawiam z linkowego party ;)
...albo mi się coś podoba,albo nie..marka akurat ma najmniejsze znaczenie,niestety sporo ludzi ma fioła na tym punkcie.Twoja biżuteria jest piękna i to dla mnie się liczy,pozdrawiam cieplutko ♥
OdpowiedzUsuń