Czyli z cyklu klient nasz Pan
Od 10 lat mam styczność z handlem internetowym
Klienta (każdego) traktuję z szacunkiem...
ale czasem wyłazi ze mnie dziwadło...
Unia nam jeszcze dowaliła fajne przepisy -
klient ma prawo zwrotu towaru w ciągu 14 dni
a ty musisz mu oddać całą kasę, wraz z kosztami przesyłki...
(dobrze, że nie w dwie strony.... jeszcze)
No super - w dobie walki o klienta - nie ma co dyskutować,
bo generalnie na rynku tyle różnych towarów, a każdy chce żyć..
Tylko dlaczego sprzedawcę traktuje się jako osobę gorszą?
Naprawdę tak ciężko klientowi sprawdzić rozmiar pierścionka?
Piszę wielkimi literami rozmiar, a potem dostaję zwrot, że za mały...
No fajnie - klient nic nie stracił - przymierzył, odesłał...
a ty sprzedawco pakuj, nabijaj na kasę, leć na pocztę, wysyłaj, przyjmuj zwrot płać całą kasę za zwrot paragonu, księguj zwrot, opisuj.... taki twój los
Kolejny ewenement
No może się czepiam:
klient zamawia za pobraniem (profilaktycznie dzwonię... tak, tak odbierze..) a przesyłka wraca. Dzwonię, pytam a pada odpowiedź - przecież mi wolno zrezygnować, no nie? A ty znów płać za przesyłkę (pobranie 16 zł + 10 zł zwrot....)
Wiecie, nawet nie pytam dlaczego - takie prawo - klient nasz pan, wolno mu... jeszcze mnie czasem obrazi, takie mamy prawo...
a od czasu, kiedy działa jeszcze nowe prawo zwrotów jest więcej - kiedyś klient pomyślał, przemyślał zakupy, a teraz klik... i bo przecież sprzedawca zwróci cały koszt - po co ma pytać, dostać dodatkowe zdjęcia czy takie tam...
Pakując rzeczy dokładnie zabezpieczam towar,
a czasem dostaję taki zwrot, że mi się płakać chce.
Papierowa koperta, bez zabezpieczenia,
ale jak kupuje, to prosi o dokładne zabezpieczenie przesyłki..
no fajny interes taka sprzedaż w necie...
Ale nie ma co dyskutować, z czegoś trzeba żyć,
samo z nieba za nic nie chce spaść,
więc robię dobrą minę do wszystkich i myślę sobie,
w końcu i tak ktoś kupi i będzie zadowolony,
bo zdarzają się klienci,
choć coraz rzadziej, którzy napiszą po transakcji -
przesyłka dotarła, jestem zadowolona, dziękuję....
Taki zwykły ludzki odruch, a ile przyjemności i motywacji do dalszej pracy...
Sama dużo kupuę przez internet - zawsze dopytuję w razie wątpliwości, tak naprawdę jeszcze nic nie zwróciłam - ale może jestem ewenementem...
Na zakończenie pochwalę się moimi "pelasiami"
w starej doniczce po palmie