sobota, 3 sierpnia 2019

Totalna wpadka, czyli jak się nacięłam na podróbę...

Zafiksowana na punkcie biżuterii PRL-owskiej 
i kupieniu jej w miarę przyzwoitej cenie 
miałam chyba  bielmo na oczach... 
jak kliknęłam magiczne licytuj...



Przyszło...
otworzyłam kopertę i już mi nie pasowało
porównałam z pierścionkiem który mam w domu
ani ta wielkość, 




ani waga



ręce mi się zatrzęsły
pierścionek upadł i.. wypadła z niego cyrkonia
nowiusieńka, błyszcząca



a nie szklak jak powinno być...
Pierścionek brudny, zazieleniały
straszył




awantura ze sprzedawcą
i kolejna nauczka - 
zwrotów osoby sprzedające prywatnie nie muszą przyjąć...
negatyw dla sprzedającego i tyle mojego...
Pierścionek walnęłam w kąt, wkurzona jak smok...
Wczoraj wrzucałam na bęben do czyszczenia biżu 
i tzw. "wianuszek" też się załapał na mycie.
Jak już odzyskał blask, poszukałam mu nowego oczka:



Efekt:
szału nie ma,
ale przynajmniej już na niego patrzeć mogę...